Forum Forum o psiakach i konikach Strona Główna Forum o psiakach i konikach
Krótki opis Twojego forum [ustaw w panelu administracyjnym]
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poskowiec Bawarski

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o psiakach i konikach Strona Główna -> Gr. VI FCI
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
K@kun




Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 19:21, 01 Cze 2006    Temat postu: Poskowiec Bawarski

Posokowce bawarskie wywodzą się z okolic Hanoweru, a pierwsze wzmianki o nich pochodzą z dworu łowieckiego książąt hanowerskich w Springe pod Hanowerem. Jednym z przodków tej rasy był prawdopodobnie laufhund, używany od wieków do tropienia grubego zwierza. Pies hodowany na nizinach okazał się zbyt ciężki w terenie górzystym. Skrzyżowano więc posokowca z lżejszym gończym górskim i ogarem tyrolskim. Tej nowo powstałej rasie dano nazwę bawarski posokowiec górski (w wolnym tłumaczeniu z języka niemieckiego: Bayerischer Gebirgsschweisshund - BGS - Bayerischer - bawarski, Gebirg - górski, Schweiss - pot/posoka, Hund - pies). Cięższej "wersji" posokowca nadano nazwę posokowiec hanowerski. Posokowce, jako psy myśliwskie, wyspecjalizowane są w poszukiwaniu postrzelonej zwierzyny płowej lub czarnej. Podczas polowań trzymają się śladu wytrwale, całymi kilometrami, nawet przy nie sprzyjających warunkach atmosferycznych. Posoka w języku łowieckim oznacza krew dzika, stąd polska nazwa "posokowiec".



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gabi




Dołączył: 05 Sie 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 12:06, 05 Sie 2006    Temat postu:

żadko słyszy się o tej rasie, są to psy myśliwskie bardzo kochane i milusińskie kiedyś miałam takiego ramzesa ale niestety był już stary i zdechł Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
K@kun




Dołączył: 31 Maj 2006
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 13:42, 08 Wrz 2006    Temat postu:

gabi współczuję wiem jak to stracić przyajciela nie martw się napewno siediz sobie teraz na chmurce w niebie Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kora
Gość






PostWysłany: Nie 15:24, 04 Mar 2007    Temat postu:

Ja mam posokowca jeśli chcecie się o niej coś dowiedzieć wejdźcie na [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
daria
Gość






PostWysłany: Nie 19:04, 17 Lut 2008    Temat postu:

Ja tez mam Posokowca ale Hanowerskiego... Smile Jest sliczniutki.. i milusi.. Smile Pozdrowionka xP
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
aaa4




Dołączył: 16 Wrz 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 15:03, 24 Lip 2017    Temat postu:

Siadywaly z Babunia Jagodka w przeciwleglych katach izby - wiedzma na wilklinowym fotelu wylozonym poduszka ze splowialego szkarlatnego aksamitu, kocica na piecu, na dywaniku splecionym z welnianych galgankow. Ogien trzaskal w palenisku, a ich czujne, przymruzone slepia spotykaly sie czasem nad plomieniami i szacowaly bacznie. W pewien sposob byly do siebie podobne, obie brudne, wredne i niechetne obcym. Babunia czula nawet swoista dume, kiedy odkrywala w piwniczce scierwo kolejnego bazyliszka zakopcowanego na okolicznosc srogiej zimy albo potykala sie o trzy ogniowe koboldy z ukreconymi lbami, niczym myszy ulozone na progu w zgrabnym rzedzie. Lubila, gdy posrodku nocy budzil ja placzliwy skowyt wioskowego psa, czy wrzask zlodzieja, ktory nieopatrznie zapedzil sie na wiedzmie podworko. Tylko w wilgotne wieczory przypominala sobie niekiedy o starym kocurze, ktory sypial grzecznie w nogach lozka, aby mogla ogrzewac on zziebniete stopy - a po odmienieniu do czlowieczej postaci i inne sztuki wyczynial pod pierzyna, na ktorych wspomnienie Babuni Jagodce krew bila na gebe, choc byla niewiasta doswiadczona. Kot Wiedzmy pozostawala calkowicie nieswiadoma babcinych wspominek i tesknot.

Zmierzala wlasnie ku wiosce waska sciezka pomiedzy rdestem, lopianem i nader bujnie rozkrzewionymi pokrzywami, wzbudzajac poploch wsrod wrobli, ktore zwykly zazywac kapieli w nagrzanym piachu sciezyny. Nawet wielki, pregowany kocur mlynarzowej prysnal raczo niby jelen na jej widok z rosochatej wierzby, gdzie zaczail sie chytrze na osobliwie wrzaskliwego skowronka. Zreszta zaden z wiejskich kotow nie mogl sie z Kotem Wiedzmy rownac, bo na magicznych nalewkach Babuni upasla sie i wyrosla niezmiernie, tak ze siegala wiesniakom do polowy uda, kly zas miala niby zbik. I choc wokol Kota Wiedzmy unosil sie zachecajacy, romantyczny zapach, a sloneczko przygrzewalo blogo, kocurowi nawet nie postala w glowie mysl o amorach. Owszem, byl to zabijaka straszny, lewe ucho stracil w nocnych bojkach i zanim grasanci spustoszyli Doline, nie przepuszczal nawet koteczce Wisenki, drobnemu zlotookiemu stworzeniu o dlugiej popielatej siersci, ktorego we dworze strzezono niczym drogocennej relikwii, bo kosztowalo nieledwie tyle co rozplodowa jalowica. Jednak z Kotem Wiedzmy inna byla sprawa. Prawde powiedziawszy, chetniej poszedlby w zaloty do samej Babuni Jagodki.

Jego rejterada pochlebila cokolwiek Kotu Wiedzmy. Pochwycila od niechcenia mlodego szpaka, watle kostki strzelily w poteznych zebiszczach. Nie zwalniajac kroku, Kot Wiedzmy otrzasnela z wasow ciemne piorka, przeciagnela sie leniwie. W wyschnietych trawach swierszcze graly jak szalone, gdzies w oddali owce pobekiwaly melancholijnie, a powietrze az falowalo od upalu. Przed wioskowa brama kocica zatrzymala sie i skrupulatnie naostrzyla pazury o pien pokrzywionej iwy, na ktorej chlopstwo zawiesilo niewielka kapliczke o lagodnym daszku, ulubione miejsce wypoczynku wioskowych kotow. Wlasciwie nie chcialo sie jej scigac zielononozek, nie przed wieczorem, kiedy goraco zelzeje troche, a kury do reszty zglupieja od mroku. Zgonila dwa laciate kociaki z wiosennych miotow, nazbyt glupie, by rozumiec, ze powinny bez zwlekania ustapic miejsca podobnej znakomitosci, i wygodnie ulozyla sie na daszku kapliczki. Miala stad swietny widok na gosciniec i wioskowy plac, upstrzony para dzikich gruszek i trzema oparszywialymi sliwami.

Przed wejsciem do swiatyni gromadka bab jazgotala rozglosnie, ale Kot Wiedzmy nie przysluchiwala sie im z uwaga. Wioskowe spory nie obchodzily jej nadmiernie, jak dlugo swieza smietanka cudownym sposobem pojawiala sie o swicie na progu wiedzmiej chaty i bylo komu skakac na grzbiet z przydroznej wierzbiny. Nie, zeby Kot Wiedzmy nie rozumiala, jak wiele trudu kosztowalo Babunie Jagodke spedzenie na nowo wiesniakow po ostatnim najezdzie grasantow. Owszem, pamietala bardzo dobrze, jak wyluskiwaly z lasu zaszyte w chaszczach i nieledwie jednym glosem beczace niedobitki bab i owiec. A takze, jak sie zasadzaly pospolu na gorskich sciezkach, wyczekujac pojedynczych grasantow, wedrownych handlarzy i wszelakiego luznego motlochu, co go mozna bylo czarownym sposobem zwabic do Wilzynskiej Doliny i zaprzac do wiesniaczego rzemiosla. Nawet teraz, wygodnie rozparta na daszku kapliczki, Kot Wiedzmy rozpoznawala czarnobrodego chlopa z siekiera na ramieniu. Do niedawna znano go w dolinach ponizej opactwa Cion Cerena pod imieniem Waligory, mial tam bowiem zwyczaj zasadzac sie na kupcow z potezna, nabijana kamieniami maczuga i gruchotac kosci tym, ktorzy nie chcieli sowicie oplacic sie na przejscie przez jego most. I nikt nie wiedzial, jakim sposobem Babunia Jagodka zdolala go oczarowac i zawlec do Wilzynskiej Doliny.

Poniewaz wszystko zdawalo sie isc utartym torem, Kot Wiedzmy przysnela na slonku, ostroznie, z lewym okiem czujnie uchylonym, nasluchujac, czy nie szykuje sie jakas sposobnosc do burdy. Bo Kot Wiedzmy bardzo lubila, jak sie wiesniacy brali za lby, i z zapalem rzucala sie w sam srodek bitki, drapiac i kasajac po rowno, co sie jej nawinelo. Jednak chlopstwo tez dobrze poznalo obyczaje wiedzmiego domowika i mialo sie na bacznosci - kiedy dostrzezono ja rozparta na daszku kapliczki, baby pospiesznie zebraly spodnice i z piskiem rzucily sie do swiatyni, zaparlszy dla pewnosci drzwi solidna deska. Dopiero pod wieczor, kiedy chlopi wracali z sianokosow, Kot Wiedzmy ozywila sie cokolwiek i, przyczajona w cieniu konaru, wypatrywala stosownej ofiary. Ogromnie lubila wczepiac sie pazurami w kedzierzawa czupryne Oslucha, szczerbatego dezertera z wojska jasnie ksiecia pana, ktorego Babunia Jagodka zdybala, jak podbieral jajca z wiejskich kurnikow. Juz zaczela sie sprezac do skoku na owego nieszczesnika, kiedy zza pagorka dobieglo ja razne turkotanie kol. Kot Wiedzmy zasyczala niechetnie:


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum o psiakach i konikach Strona Główna -> Gr. VI FCI Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin